czwartek, 24 stycznia 2013

"Coś nie może wyłonić się z niczego."


imię i nazwisko: Charles Francis Xavier
klasa postaci: Mutant
zajęcie/ zawód: Aktualnie się uczy.

Charles jest zdolnym i inteligentnym mężczyzną. Lubi pomagać, ale nie daje się wykorzystywać. Zawsze stara się znaleźć złoty środek między skrajnościami. Zdaje sobie sprawę, że nie wszystkim można pomóc ale nigdy się nie poddaje i zawsze próbuję. Stara się być optymistą i nigdy nie ukazuje na zewnątrz swoich wątpliwości.
Jeśli myślisz, że wyżali Ci się w rękaw i pojęczy jakie to życie jest ciężkie to się grubo mylisz. Mało mówi o sobie i swoich uczuciach. Zawsze na pierwszym miejscu stawia dobro osób ważnych dla niego. 
Sam jest bardzo uparty i dąży do wyznaczonego celu. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Czasami jest nie do wytrzymania ze swoimi wartościami i dlatego wiele osób może go nie lubić.





"Czym gardzisz ? Po tym poznać, kim jesteś naprawdę."





Charls urodził się jako syn Briana i Sharon Xavier. Po śmierci jego ojca, Sharon Xavier poślubiła, dla dobra Charlesa, dr Kurta Marko, przyjaciela zmarłego męża. Wybór okazał się kiepski, ponieważ Kurt znęcał się nad żoną. Kurt czując się winnym śmierci Briana Xaviera poświęcał więcej uwagi Charlesowi. Cain Marko pomiatał Charlie'm właśnie z tego powodu. Moce Xaviera dały o sobie znać już w dzieciństwie gdy nieświadomie wchodził do umysłu swej matki by złagodzić jej ból. Z biegiem czasu Charles nauczył kontrolować swe zdolności.


"Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie, a kiedy przejdzie obrócę oko swej jaźni na jago drogę. Którędy przyszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja."

Jego mocą jest telepatia, czytanie i porozumiewanie się z innymi za pomoca umysłu, kontrolowanie innych, wpływanie na nich. Może tworzyć iluzje, powodować paraliż zarówno fizyczny jak i psychiczny, skasować całą pamięć albo jedynie wybrane fragmenty, tworzyć mentalne ładunki. W bliskiej odległościod od siebie potrafi, także lokalizować innych mutantów. Kiedy urzywa swojej mocy często, trzyma dwa palce przy skroni.





"Coś nie może wyłonić się z niczego." - Jest to głęboka myśl jeżeli zrozumiemy, jak niestała może być prawda.




Wysoki, a dokładnie 180cm wzrostu, szczupły mężczyzna o niebieskich oczach. Ciemne włosy do których nie przywiązuje zbyt dużej uwagi. Jako że jego moc nie jest "wiodczna" nie wyróżnia się w tłumie.

Więcej informacji:
- Kolor oczu, niebieski.
- Stan cywilny, kawaler.
- Nie lubi soku pomarańczowego.

"Tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia." - A. Einstein

_________________________________________________________________________________________________
Samą postać zapewne wszyscy znają więc nie rozczulałem się za bardzo. Wiadomo co i jak. Zapraszam do wątkowania.
KP może się kiedyś zmienić i mogę coś dodać.

Cytaty:
"Diuna" księga I Frank Herbert





12 komentarzy:

  1. Zeszłam schodami ostrożnie na dół. Charles siedział jak zwykle w kuchni. Musiałam z Nim pogadać, od paru dni mnie ignorował. Musiałam również coś Mu powiedzieć. Od tego mogło zależeć moje życie, ale również i Jego.
    Poszłam więc wolnym krokiem do kuchni, nie byłam chyba na to gotowa. Usiadłam na krześle, spojrzałam na Niego. Kontakt wzrokowy przy szczerych rozmowach jest najważniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedział na krześle w zamyśleniu wpatrując się w widok za oknem. Wielkie połacia ośnieżonych łąk wprawiały go w jeszcze dłuższe refleksje na wiele tematów. Niebieskie oczy tylko co jakiś czas zwilżane przez powieki obserwowały z zadziwiającym zafascynowaniem ten mały kawałek świata. Z tego stanu wyrwało go echo czyiś kroków. Sonya. Przeszło mu przez myśl, po czym upewnił się w swojej myśli dostrzegając kątem oka dziewczynę, która właśnie weszła do pomieszczenia i usiadła na krześle. Obrócił wolno głowę w jej stronę i spojrzał na nią. Cisza.
      - Cześć.

      Usuń
  2. - Cześć - odpowiedziałam niepewnie. Przywitał mnie, pierwszy. Więc może jednak nie był wcale zły. Może zrozumiał, powód mojego działania.Nie bardzo wiedziałam, co dalej powiedzieć. Cisza robiła się coraz bardziej niezręczna- Przepraszam...- wypaliłam nagle.
    Chyba się tego nie spodziewał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedział dalej w bezruchu patrząc się znowu gdzieś w dal za oknem. Odezwał się po dłuższej chwili ciszy lekko zachrypniętym lecz spokojnym głosem.
      - Przepraszasz ? ... Sonya daj spokój mam już dość przeprosin i tego wszystkiego. - Spojrzał na nią kątem niebieskiego oka. - Nie rozmawiajmy już na ten temat bo nawet nie mam sił o tym myśleć. Najlepiej jak o tym zapomnimy. To co było nie jest istotne, ważne jest to co teraz. - Dokończył swoją wypowiedź spoglądając zmęczonym wzrokiem na wolno opadające krople deszczu, które zraszały wyliniały trawnik po zimie. Wiosna szła wielkimi krokami, wszystko budziło się do życia. Tak jak i on musiał się obudzić.

      Usuń
  3. - Masz dość tego wszystkiego...masz na myśli mnie? - wiedziałam, że wcale nie miał tego na myśli. A może miał? Nie byłam już pewna niczego, ani nikogo. Poza tym, o co chodziło z tym całym " ważne jest to co teraz". Co było teraz? Kolejne problemy i komplikacje?
    Gdyby wiedział, co zamierzam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wywrócił oczami. - Oczywiście, że nie mam na myśli ciebie. Mam na myśli ostatnie wydarzenia, które były męczące tak samo dla nas wszystkich. - Sprostował widząc, ze unika kontaktu wzrokowego on jednak twardo obserwował jej ruchy, mimikę twarzy, włosy, oczy. - Coś Cię gryzie. Powiedz mi co chodzi Ci po głowie i dręczy po nocach. - Zbliżył się do niej o pół kroku. - To ważne, widzę to. - Jego głos był twardy i stanowczy ale nie władczy.

      Usuń
  4. - Nie rób tak...- odsunęłam się od Niego. Wiedziałam, że powiem Mu wszystko. Jeżeli będzie się tak wpatrywał, i wykonywał takie gesty. A jakbym Mu powiedziała, wtedy może nie być zadowolony. Albo co gorsze, będzie chciał pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Nie mogę do Ciebie podejść, zadawać pytań ... Hmm albo powiesz mi z własnej woli albo sam się dowiem. Czuje, że nie jest to błaha sprawa więc lepiej powiedz w prost o co chodzi. Wiesz, że zrozumiem ... - Mówił spokojniejszym tonem lecz wciąż z nuta stanowczości. Wzrok błądził cały czas tak samo po jej sylwetce. Doskonale wiedział, że to był szantaż ale sprawa było poważna, a jego zmysły nigdy nie zawodziły w takich przypadkach.

      Usuń
  5. - Wierzysz, że można podróżować w czasie? W różnych wymiarach..i tak dalej? Że są różne wymiary, różne rzeczywistości, różne równoległe światy? - mówiłam tak jakbym straciła rozum. Charles jednak nigdy mnie nie oceniał, mogłam liczyć na Jego pomoc- Te sny, ogień, postać z ognia i Scott. On ma coś wspólnego z tym wszystkim, przyszłość nadchodzi...ciągle słyszę te słowa. Czuje strach, cierpienie i siłę, która może zniszczyć Nas wszystkich. Boje się Charles, ja chyba zwariowałam - miałam łzy w oczach. Ale było mi trochę lżej, że wyrzuciłam to wszystko z siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Tak, sądzę że to możliwe i że tak jest. Technika idzie do przodu, wymiarów może być kilkanaście tak samo rzeczywistości. - Powiedział wolno zaskoczony tym tematem jaki poruszyła. Był pewien, że znowu chodzi o jakiegoś mutanta. Wysłuchał jej do końca patrząc z zainteresowaniem i skupieniem. Jego myśli dotyczyły tylko tego co mówiła. - Masz proroczę wizje, sny. W sumie nie do końca to co śnisz może być prawdą. Jest to prawdopodobnie jedna z możliwości, jedna z możliwych przyszłości jakie nas czekają. Zastanawia mnie jeszcze ten Scott, nie wiem jak może się z tym wiązać. - Wymruczał cicho po czym dodał. - Ale spokojnie ... Sonya nie zwariowałaś. Wszystko będzie dobrze, obiecuję Ci to. Twój dar jest potężniejszy niż możesz to sobie wyobrazić. Najlepiej by było gdybyś zapisywała wszystko to co Ci się przyśni. Z pozoru taki sam sen może różnić się szczegółem ale jakże istotnym dla ogółu. Pamiętaj o tym. - Powiedział spokojnym, zrównoważonym głosem widząc, że dziewczyna czuje się lepiej gdy wyrzuciła to z siebie, uśmiechnął się lekko. Był optymistą i wierzył, że znajdzie rozwiązanie i żaden kataklizm ich nie spotka. Bo zawsze jest jakies rozwiązanie trzeba go tylko dobrze szukać.

      Usuń
  6. Uśmiechał się. No tak cały Charles... Ja jednak nie byłam pewna, czy naprawdę będzie wszystko dobrze. Moje odczucia były zupełnie inne. Ale nie chciałam się nimi dzielić. I martwić Go, i tak miał już wiele problemów na głowie. A teraz będzie miał jeszcze kolejny. Tak być nie może, muszę coś zrobić. Działać. Uśmiechnęłam się również, uśmiech ten był jednak wymuszony - Masz racje, pewnie będzie dobrze. - moje dłonie drżały, były strasznie ciepłe. Wręcz gorące.

    OdpowiedzUsuń
  7. - Sonya, proszę Cię nie możesz się tym tak denerwować. - Powiedział spokojnym głosem widząc reakcje jej rąk. - Spróbuj może nie zapomnieć ale oswajać się z tymi myślami. Teraz i tak nie możemy nic zrobić, musimy poczekać na rozwój sytuacji. - Skwitował przyglądając się jej uważnie.

    OdpowiedzUsuń